Maciej Świrski Maciej Świrski
4641
BLOG

KONFRONTACJA TREPA Z GEEKIEM

Maciej Świrski Maciej Świrski Polityka Obserwuj notkę 65

 

 
 
O ACTA napisano już wszystko, więc nie będę w tym wpisie narzekał na to, że jest, że podpisano i że znaleźliśmy się tym samym w świecie w którym wszelka innowacyjność będzie tępiona siłami policyjnymi. Jarosław Lipszyc, którego przecież nie można (jak do tej pory) utożsamiać z kręgami opozycyjnymi pisze w swoim tekście w GW :
 
"ACTA ma na celu nie tylko zabetonowanie istniejącego porządku prawnego, ale też wytyczenie takiej drogi w przyszłość, z której zboczyć nie będzie można."
 
oraz
 
"W mojej opinii jest to[podpisanie ACTA] po prostu sprzeczne z polską racją stanu."
 
Tak kategoryczne określenia są zamieszczone na stronach prorządowej gazety, a autorem jest członek mainstreamu. Co się takiego stało, że sprawa tej umowy międzynarodowej spowodowała bunt ludzi, którzy do tej pory popierali grupę rządzącą – zarówno zabierających głos intelektualistów – takich jak wspomniany autor, jak i młodzieży na ulicach?
 
Otóż to co się stało, czyli ośli upór Tuska w sprawie umowy, fakt, że PiS także głosował w Sejmie za tą umową pokazuje, że w ciągu ostatnich 5-7 lat powstało i umocniło się zjawisko, którego nie dostrzegli starzy politycy po pięćdziesiątce-sześćdziesiątce – chodzi tu o „pokolenie sieci”, o którym już kilkukrotnie pisałem  na tym blogu.
 
Pojęcie pokolenia sieci obejmuje ludzi, z których najstarsi mają dziś ok. 37-40 lat, a najmłodsi 5-7. Są to ludzie, którzy od najmłodszych lat korzystają z komputera (lub innych urządzeń) podłączonych do internetu. Wykształciła się nowa obyczajowość, memy, nowe zachowania, nie spotykane do tej pory, dzięki którym ludzie ci potrafią skutecznie się komunikować i skutecznie, wydajnie pracować z wykorzystaniem narzędzi internetowych, a jedną z podstawowych cech tego pokolenia jest multitasking (wielozadaniowowść), a mianowicie umiejętność pracy nad wieloma sprawami, przy równoczesnym „zatopieniu” tej pracy w rozrywce. Na czym to polega?
 
Starsi niech przyjrzą się swoim młodszym kolegom w pracy: słuchawki na uszach, na monitorze oprócz worda z dokumentem firmowym, albo innej aplikacji tego typu pootwierane Gadu Gadu, FB, demotywatory, Youtube. Oprócz pisania oferty, równocześnie odbywa się korespondencja na GG, wrzucanie na fejsa filmiku z YT, przesłanie demota do kolegów mailem. Człowiek z pokolenia sieci jest w stałym kontakcie ze znajomymi z listy adresowej na gg albo na FB, jego wiedza jest nie tylko „jego” ale i „znajomych”. Do tego dochodzi specyficzne, sarkastyczne poczucie humoru, które nie oszczędza nikogo i niczego, a wynikające z poczucia wyższości, jakie się ma w stosunku do ludzi wyśmiewanych, wyższości nie wynikającej z tego, że wyśmiewający ma jakeś większe umiejętności, ale dlatego, że wyśmiewany „się podłożył”, zrobił coś takiego, co dało asumpt do żartów z niego.
Tak więc to z czym mamy do czynienia współcześnie to nie tyle jakieś konkretne umiejętności, lecz STYL ŻYCIA. A umowa międzynarodowa, którą Tusk kazał podpisać w ten styl życia uderza bezpośrednio – ot chociażby dlatego, że przestępstwem będzie wrzucenie do sieci demota ze zdjęciem, skopiowanym z netu, na którym Kaczyński będzie miał minę zdziwioną, a podpis pod demotem będzie brzmiał: „Wiecznie zdziwiony”. I chociaż wymowa takiego demota będzie niechętna w stosunku do lidera PiS, to prawa autorskie będą złamane i autor demota ścigany policyjnie (nawet jeśli nie faktycznie tak będzie, to tak myślą o tym protestujący). Protestujący „antyactowcy” nie chcą rezygnować ze swojego stylu życia, nie chcą rezygnować możliwości własnej ekspresji na rzecz posłuszeństwa przepisom ułożonym dla ochrony interesów wielkich korporacji, których model biznesowy się przeżył i trwa tylko dlatego, że istnieją przepisy o prawie autorskim. Protestujący nawet jeśli tego nie do końca rozumieją, to przeczuwają, ponieważ w większym czy mniejeszym zakresie każdy z nas jest konsumentem treści jak i ich producentem.
 
To co się wydarzyło w związku z podpisaniem ACTA, to uderzenie w styl życia młodych ludzi, będzie miało swoje konsekwencje polityczne. Może nawet nie natychmiastowe, ale należy pamiętać, że czas mija i ludzie dziś 35 letni za 10 lat będą mieli lat 45. Sama biologia spowoduje, że ludzie „pokolenia sieci” zastąpią dzisiaj rządzących. Spór o styl życia przeniesie się do polityki i będzie dotyczyć bardzo konkretnych tematów, związanych z wolnościami obywatelskimi i wpływem wielkiego biznesu na kształtowanie prawa. W tej chwili jednak mamy sytuację, która jako żywo przypomina studium wojskowe Uniwersytetu Warszawskiego w Anno Domini 1984: antykomunistyczni studenci zmuszeni przepisami prawa do uczestnictwa w komunistycznym cyrku i wojskowe trepy, usiłujący egzekwować to prawo, zdając sobie sprawę z tego, że brednie, które opowiadają są bredniami i takimi pozostaną, ale „prawo jest prawem” jak mi powiedział w przypływie szczerości jeden z tych trepów.
 
Dzisiaj mamy z jednej strony ludzi władzy, których propagandowy wizerunek może być nawet i młodzieńczy, ale umówmy się: Tusk ma w tej chwili 55 lat. Od ponad 30 lat jest w polityce, a gdy kształtowały się nowe technologie w Polsce, nawyki użycia Internetu i to wszystko co się wiąże z nowym stylem życia – Tusk siedział w Sejmie i jego narzędziem pracy były papierzyska, a nie komputer podłączony do Internetu. To samo dotyczy Boniego czy Schetyny – nie nowe technologie i korzystanie z nich były ośrodkiem ich zainteresowania, gdy się to wszystko tworzyło. Nie rozumieją zatem ci ludzie o co w tym wszystkim chodzi. Upieranie się przy ACTA, marsowe miny, cały ten sztafaż „silnej władzy” w konfrontacji z porażkami jakie już do tej pory, tylko w tej nowej kadencji grupa rządząca odnotowała, wszystko to przesuwa ich poza granicę, którą w umysłach „pokolenia sieci” przekroczył do tej pory tylko PiS i jego lider – granicę obciachu.
 
W skali globalnej kwestia ACTA czy SOPA jest przez twórców tego prawa już przegrana. Owszem, prawo to zostanie wprowadzone i nawet egzekwowane, ale biologia zrobi swoje, czyli dojdzie do władzy pokolenie sieci, a po drugie – nastąpi w dystansie kilku lat odczuwalny spadek innowacyjności. I to właśnie zmusi co światlejsze rządy do rewizji tych traktatów. Wbrew pozorom, wcale tak nie jest, że jeśli prawa autorskie będą egzekwowane tymi przepisami to koncernom będzie się opłacać wymyślać coraz to cos nowego, bo będzie więcej pieniędzy. Nie – innowacyjność w dobie internetu to jest składanie z wielu dostępnych klocków informatyczno-biznesowych nowych jakości, nowych modeli biznesowych, nowych aranżacji. Jeśli zaś skorzystanie z czyjegoś pomysłu, chociażby pokazanie go na prezentacji dla inwestora jako przykład na rozwiązanie problemu będzie się wiązało z opłatami, to innowacyjność nowej gospodarki zniknie. Przecież przy przepisach ACTA ani Yahoo, ani Google, ani Facebook, ani w Polsce Wirtualna Polska, ani Onet by nie powstały!
 
A więc – dla tych z pokolenia sieci i dla tych starszych, którzy się do tego pokolenia przyznajemy – nic straconego.
 
Te trepy nic z tego nie rozumieją i mocno się zdziwią jak się sytuacja rozwinie.
 
A remedium na ACTA - pomysł technologiczno-organizacyjny podałem w poprzedniej notce. Chciałbym miec kurz po tych pieniądzach z tego, jakby to wdrożono :)
 
 

Don Tapscott - Cyfrowa dorosłość: jak pokolenie sieci zmienia nasz świat, Warszawa 2010, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne

 

 

www.szczurbiurowy.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka