To że szef FBI, James B. Comey mówi i pisze takie rzeczy:
„In their minds, the murderers and accomplices of Germany, and Poland, and Hungary, and so many, many other places didn’t do something evil. They convinced themselves it was the right thing to do, the thing they had to do. That’s what people do.”
Co po polsku znaczy:
„W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne, to, co musieli zrobić. To co ludzie robią.”
w pseudofilozoficznym wywodzie zamieszczonym na łamach Washington Post w dn. 16. Kwietnia 2015 (to zapis przemówienia w Muzeum Holokaustu) jest po prostu następstwem braku polskiej systemowej polityki historycznej. Nie ma na świecie obowiązku znajomości polskiej historii, szczególnie okresu II wojny światowej. Ale w polityce jest jak z resztą życia na ziemi – nie może istnieć próżnia. Jeśli Polska nie prowadzi własnej polityki historycznej, to prowadzą ją za nią inni – Nemcy, Rosjanie i rozmaite lobbies żydowskie – wszyscy mają w tym swój interes. Jedni – bo nie można być mocarstwem z hańbą drugiej wojny światowej za plecami, drudzy – żeby móc usprawiedliwiać wrogie akcje przeciwko „faszystowskiej Polsce”, trzeci – żeby wyszarpać „odszkodowania”, a w istocie chodzi o uwłaszczenie się na majątku, którego status jest nieuregulowany (znowu: z powodu braku działania państwa polskiego).
To że słowa o polskim wspólnictwie w zbrodni wypowiada i publikuje członek amerykańskiej elity, bardzo doświadczony prawnik, który przeszedł przez najwyższe urzędy amerykańskie, szef instytucji, która ma obowiązek WIEDZIEĆ i dochodzić do prawdy – oznacza, że albo jest skompromitowanym ignorantem, albo – taka jest świadomość amerykańskich elit rządowych.
Jeśli tak, to oznacza, że wysiłki wrogów Polski, mające na celu skompromitować Polskę powiodły się, albo prawie się powiodły. Te wysiłki, datowane jeszcze od czasów przedwojennych, gdy komunistyczna agentura w USA siała dezinformację o „polskim antysemityzmie” (np. jaczejka Bolesława Geberta), późniejsze akcje przeciwko informowaniu o Katyniu, cała operacja propagandowa mająca na celu zgodę USA na Teheran, Jałtę i Poczdam – wszystko to układa się w jednym ciągu przyczynowo skutkowym, który zaowocował taką świadomością kluczowego przedstawiciela amerykańskiej administracji.
Skandalem jest i przestępstwem przeciwko narodowi, że przez 25 lat istnienia IIIRP nie zrobiono nic, żeby przeciwdziałać kłamstwom i oszczerstwom. Działo się wręcz odwrotnie. To z pieniędzy polskiego podatnika finansuje się oszczercze kampanie propagandowe w postaci filmów takich jak „Pokłosie” to przedstawiciele polskiej administracji propagują oszczercze publikacje takie jak „Inferno of choices”.
Efektem bierności polskich władz, lękliwości i klientyzmu rządów IIIRP jest właśnie to co się stało. Gdyby Rzeczpospolita okazała już dawno swoją siłę odnośnie rozmaitych oszczerców to dyrektor FBI nie byłby takim ignorantem.
Ten klientyzm i lękliwość powoduje, ze do dziś nie ma ustawy (która od roku tkwi w sejmowej zamrażarce) o karaniu za użycie sformułowania „polskie obozy koncentracyjne”. To większość sejmowa głosowała przeciw tej ustawie.
Słowa dyr. Comey’a wskazują, że to już ostatni dzwonek. Jeszcze jest szansa odwojować pamięć zbiorową i zmienić świadomość amerykańskich i światowych elit. Ale żeby to zrobić trzeba systemowo przeznaczyć budżet na kampanię informacyjną w światowej (nie tylko amerykańskiej) prasie, mediach, mediach społecznościowych. Trzeba produkować hollywoodzkie filmy o polskiej historii. Trzeba ścigać oszczerców na całym świecie, tak jak robią Żydzi z resztkami nazistów i z antysemitami.
Jeśli tego nie zrobimy jako państwo i obywatele, bez względu na podziały polityczne – to zagrożenia opisane w „Manifeście Reduty Dobrego Imienia” z listopada 2012 roku zmaterializują się. Rosjanie już nazywają Polaków faszystami. W świadomości amerykańskich elit, a co dopiero zwykłych Amerykanów Polacy współcześni są spadkobiercami katów z Auschwitz. W przypadku zagrożenia wojennego ze strony Rosji, uzasadniającej agresję „robieniem porządku z faszystami” art. 5 Traktatu NATO nie będzie wykonany, ponieważ nikt nie będzie się bił w obronie „polskich faszystów” ani nie będzie wysyłał wojsk. Żeby otrzymać pomoc trzeba się cieszyć sympatią narodów sojuszniczych.
Ostatni dzwonek. Jesteśmy ostatnim pokoleniem, które może tej katastrofie się przeciwstawić. Rozmontowanie przez ostatnie 8 lat polskiego szkolnictwa spowodowało, że nasza młodzież nie będzie w stanie intelektualnie sprostać temu zadaniu.
Reduta Dobrego Imienia opracowuje kompleksowy plan promocyjny dotyczący uratowania wizerunku Polski. Niebawem go ogłosimy i poddamy pod publiczną dyskusję, także dyskusję nad sposobami finansowania takiej kampanii. Przed II wojną światową istniał Fundusz Obrony Narodowej. Być może trzeba będzie utworzyć społeczny Fundusz Obrony Dobrego Imienia, ponieważ czynniki państwowe nie wypełniają swoich obowiązków wobec obywateli i nie dbają o dobre imię Polski i Polaków. Niezbędnym też jest wpisanie do Konstytucji RP obowiązku obrony dobrego imienia Polski jako jednego z zadań władzy publicznej.
Potrzeba mobilizacji, i to mobilizacji w krótkim czasie, ponieważ zagrożenia geopolityczne są dynamiczne, sytuacja szybko się zmienia.
Jeśli tego jako naród nie zrobimy, Polska zostanie wykluczona ze wspólnoty międzynarodowej, a nasze dzieci i wnuki będą nosiły piętno hańby niepopełnionych zbrodni.
----
Zapraszam do wstępowania do Reduty Dobrego Imienia – Polskiej Ligi Przeciw Zniesławieniom. Formularz jest na stronie Reduty http://reduta-dobrego-imienia.pl/?page_id=2
Zapraszam także do składania podpisów pod petycją do Sejmu w sprawie uznania użycia sformułowania „polskie obozy koncentracyjne” za kłamstwo oświęcimskie.Petycjęmozna podpisywać pod linkiem: http://reduta-dobrego-imienia.pl/?page_id=1105
