Maciej Świrski Maciej Świrski
2509
BLOG

"Polskie obozy koncentracyjne" i frekwencja

Maciej Świrski Maciej Świrski Polityka Obserwuj notkę 50

 


 
Z pozoru kwestia braku zdecydowanej reakcji polskich czynników oficjalnych na używanie sformułowania „polskie obozy koncentracyjne” nie ma żadnego związku z wczorajszymi wydarzeniami. Z pozoru. Jednak jest to powiązane i to bardziej niż nam się wydaje.
Otóż to czego byliśmy świadkami, czyli referendum, którego frekwencja nie przekroczyła progu ważności, przy równoczesnej przygniatającej przewadze ilości głosów przeciwko odwoływanej osobie – to pokazało jak są rozłożone proporcje w społeczeństwie Warszawy, jaka jest ilość osób zainteresowanych sferą publiczną a jaka uważa, że jej to nie dotyczy. Co pewnie w jakimś stopniu odzwierciedla sytuacje w całej Polsce.
Czyli – nieco ponad ¼ społeczeństwa jest „narodem politycznym”.
To przekonanie, że polityka nie ma związku z codziennym życiem, i można w ten sposób funkcjonować, jakby nie istniały kwestie polityczne – to przekonanie podzielane przez tak dużą część wspólnoty oznacza, że ludzi po prostu nie obchodzi co się z nimi stanie. Do tego dochodzi też jakaś część wspólnoty, która została skutecznie zastraszona – co oczywiście też miało miejsce poprzez wzywanie przez prezydenta miasta, premiera i prezydenta do niepójścia na głosowanie. Artykuł 250 KK karnego mówi :
 
Art. 250. Kto, przemocą, groźbą bezprawną lub przez nadużycie stosunku zależności, wywiera wpływ na sposób głosowania osoby uprawnionej albo zmusza ją do głosowania lub powstrzymuje od głosowania, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.”
 
Ewidentnie w przypadku działań przedreferendalnych strony broniącej HGW mieliśmy do czynienia z czynami wskazanymi w tym przepisie. Bo czym innym jak nie nadużyciem stosunku zależności było nawoływanie przez prezydenta miasta, premiera rządu i prezydenta państwa do niepójścia na głosowanie? Ta sprawa ma dwa aspekty – złamanie prawa do wolności wyborów i złamanie zasady tajności głosowania.
W sytuacji gdy wielka liczba ludzi jest bezpośrednio zależna od pracodawców, jakimi są wymienione wyżej osoby (są to pracownicy ratusza, spółek samorządowych, administracji rządowej , spółek skarbu państwa, Kancelarii Prezydenta itd.), a ich pracodawcy nawołują do bojkotu referendum to samo pójście na głosowanie stało się demonstracją polityczną przeciwko tymże pracodawcom.
Ilu znajdzie się bohaterów, gotowych ryzykować miejsce pracy w dobie bezrobocia?
Po drugie – aby pobrać kartę do głosowania trzeba się podpisać na liście wyborców. A w stworzonej przez rząd sytuacji plebiscytowej wiadomo, że ten kto głosował, jest przeciwikiem partii rządzącej. A w konsekwencji wiadomo z imienia i nazwiska kto tym przeciwnikiem jest – można powiedzieć, że urzędy gmin mają w tej chwili gotową listę wrogów systemu. No, powiedzmy, kompletną w 93 procentach.
A więc sytuacja jest następująca – a dzięki referendum wiemy to dokładniej – około 25% populacji jest przeciwna systemowi Tuska i gotowa ryzykować. Na pozostałe 75% składają się osoby, które są zwolennikami systemu, te które zostały skutecznie zastraszone oraz te, których nie obchodzi „polityka”, czyli los Polski.
To Tuskowi wystarczy do rządzenia. Bo gra w tej chwili nie idzie o Warszawę, ale o Polskę, i o to, żeby była ta większość, która pozwoli na rządzenie obecnej ekipie, w takiej lub innej konfiguracji.
W tym wszystkim jest polski los. Przy znanej nam już od 6 lat inercji rządowej w kwestiach honoru narodowego, impoderabiliów, polityki historycznej widzimy, że w sytuacji mniejszości przywiązanej do wartości patriotycznych rząd może spokojnie ignorować nasze żądania w sprawie polityki historycznej, nauczania historii, lektur, w końcu – obrony dobrego imienia Polski i Polaków. Może też robić działania pozorowane – takie jak ostatnio uznanie, że określenie „polskie obozy koncentracyjne” to jest „wadliwy kod pamięci”. A więc zamulanie, zamiast wyjaśniania i obrony wartości.
Przyczyną tych wszystkich zjawisk jest to co opisałem na wstępie – brak większej grupy społecznej, z którą rząd musi się liczyć. 25% to za mało jak widać przy szalejącej propagandzie medialnej i zamilczaniu prawdy o tych rządach.
 
Jedyną receptą na zmianę społeczną w Polsce jest budowa społeczeństwa obywatelskiego. Organizowanie się wokół wartości, wbrew nihilizmowi obecnej ekipy i temu co słychać i widać w mediach. Mobilizacja przedreferendalna jest dobrym prognostykiem – są ludzie gotowi do działania i do organizowania się. A doświadczenie referendum jest cenne także przez to, że wypracowane zostały metody komunikacji środowiska, przetestowane formy nadzoru nad przebiegiem głosowania oraz to co chyba najcenniejsze – zbudowany został kapitał społeczny.
 
A więc to był krok ku rzeczywistej zmianie. A w ramach tej wspomnianej wyżej samoorganizacji społecznej ale też i wchodzenia tam, gdzie rząd nie działa Reduta Dobrego Imienia – Polska Liga Przeciw Zniesławieniom organizuje jutro o g. 18 (15.10.2013) demonstrację u zbiegu Alej Jerozolimskich i Marszałkowskiej w celu przypomnienia zdarzeń sprzed 70 lat: 15 października 1943 roku Niemcy rozpoczęli rozstrzeliwania uliczne, które skończyły się dopiero po zamachu na Kutscherę. Chcemy przypomnieć te wydarzenia w kontekście przerzucania przez Niemców swoich win z II wojny światowej na Polaków i rozpoczniemy zbieranie podpisów pod petycją do Sejmu w sprawie uznania sformułowania „polskie obozy koncentracyjne” za „kłamstwo oświęcimskie”. Zapraszam wszystkich. Na to zgromadzenie publiczne zostali zaproszeni także parlamentarzyści ze wszystkich partii politycznych – zobaczymy kto przyjdzie.
 
Do Reduty Dobrego Imienia można przystępować poprzez wypełnienie formularza na stronie www Reduty– zapraszam. Jest nas już prawie 2000 osób!
 
 

www.szczurbiurowy.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka