Maciej Świrski Maciej Świrski
2749
BLOG

Stocznia Gdańska im. Anny Walentynowicz

Maciej Świrski Maciej Świrski Polityka Obserwuj notkę 45

Anna Walentynowicz za życia była symbolem i jest symbolem po śmierci.

Symboliczne było całe Jej życie, symboliczna śmierć i to co się z Jej ciałem stało po śmierci.

Symboliczny jest też sposób z jakim Polska współczesna potraktowała nie tylko Ją samą, ale też jej bliskich oraz - przez to traktowanie – Naród, o który walczyła.

Walczyła o godność. Nie tylko robotników, stoczniowców.

O godność nas wszystkich.

Bylibyśmy w innym miejscu, bylibyśmy innym narodem, gdyby nie Ona, gdyby nie poderwanie ludzi do strajku solidarnościowego, gdy stoczniowcy już się rozchodzili.

Bylibyśmy w innym miejscu, gdyby nie ta kobieta, bylibyśmy kim innym, ja, Ty, moja i Twoja rodzina.

I w końcu – ja, Ty, Twoi i moi przyjaciele, gdyby nie Anna Walentynowicz nie zdalibyśmy sobie do końca sprawy ze zdrady jaka dokonała się w 1989 roku, gdy ci, którym wierzyliśmy przeszli na stronę bezwzględnego i bezlitosnego wroga. To ona krzyczała i wołała na alarm, tak jak wtedy w Stoczni.

Ale wtedy nie usłyszeliśmy jej. Zajęci wgryzaniem się w rzeczywistość nowego ustroju, w System - pomijaliśmy wzrokiem jej samotną postać wspartą o lasce, chcieliśmy widzieć to co pokazywali inni – kraj równych szans, wolność słowa i sprawiedliwość zapewnianą przez tę nową Polskę. Pokazywali miraże, Matrix, a  ona wskazywała prawdę.

Pokolenie dzisiejszych pięćdziesięciolatków ma wielki grzech na sumieniu – w końcu lat osiemdziesiątych uwierzyło szamanom, w których wpatrywało się z podziwem, zamiast włączyć własne myślenie i odebrać niepokojące sygnały. Nieliczni alarmowali – wśród nich Pani Anna. Ale pokolenie, które wtedy miało po 25-30 lat i było siłą – dało się uśpić. Zamiast zdecydowanie wystąpić przeciwko zdradzie – wybrało małą stabilizację. Zresztą – trochę trudno się dziwić. Zaczęły  się rodzić dzieci, trzeba było zapewnić im byt…

Ale grzech pozostał.

A Pani Anna trwała i pokazywała zło. Jednoznacznie.

Tak jak nie słuchaliśmy Papieża, czego jako naród zbieramy teraz owoce, tak nie słuchaliśmy Jej.

Więc jesteśmy Jej to winni.

Stocznia Gdańska im. Anny Walentynowicz.

Ktoś może powiedzieć, że byłoby to nazywanie Jej imieniem masy upadłościowej. Że Jej by się to nie podobało.

Ale potrzebny jest symbol.

Potrzebujemy symboli innych niż te, które tworzy nieudolne i wrogie obywatelom państwo.

Polska potrzebuje symboli.

Dość patrzenia w ziemię.

 

Na Petycje online umieściłem petycję do władz Solidarności – wypełnienie formularza powoduje wysłanie tekstu z prośbą do władz „S” o wystąpienie z inicjatywą nadania Stoczni Gdańskiej imienia Anny Walentynowicz.

Update!

Ponieważ czytelnicy uznali, że rekalmy na Petycje online nie przystoją takiej sprawie, na moim blogu stworzyłem formularz w którym można się wpisywać, a treść petycji bedzie wysłana na adresy mailowe Przewodniczącego Solidarności i Rzecznika Prasowego, wzięte ze strony głównej Związku.

Kliknij, żeby podpisać petycję 

 

 

Dziękuję blogerce Żywicy o rzucenie u mnie na blogu tej myśli, którą właśnie podejmuję, a także blogerowi Chunasowi, który pisał wczesniej o tym u siebie. 

Zapraszam na moją nową stronę www.szczurbiurowy.com i do subskrypcji newslettera

 

www.szczurbiurowy.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka