Maciej Świrski Maciej Świrski
4444
BLOG

Trzecia fala czyli pudrowanie trupa

Maciej Świrski Maciej Świrski Polityka Obserwuj notkę 32
Nie, to nie będzie tekst o tofflerowskiej „Trzeciej Fali”, którą z taką lubością przywołuje Pan Premier oraz Pan Minister Boni, gdy opisują przyszłość Polski pod ich swietłym rukowodstwom. Zapewne staruszek Toffler z małżonką nieźle by się zdziwili, widząc w jaki sposób ich proroctwa materializują się w naszej ojczyźnie, ale cóż – zawsze Pan Premier i Pan Minister mogą powiedzieć, że to jest wariacja na temat, a wiadomo, że nasi najwyżsi urzędnicy mają dusze artystów (przynajmniej jeden z nich tak się wyraził w jednym z wywiadów), ale – retoryczne pars pro toto – niech będzie, że wszyscy są artystami. A jak są artyści to są i wariacje na temat, no i jest kabaret.
 
Ta modernizacyjna trzecia fala, o której w tytule, to kolejna w naszych dziejach operacja, mająca z ciemnych i zaściankowych Polaków zrobić prawdziwych Europejczyków, chociaż jeżeli już o tym mówimy, to raczej widzę wiele euro-pejczyków, które mają z nas zagnać do... - no właśnie – gdzie?
 
Czytelnikom tego bloga nie muszę oczywiście wyjaśniać, że cały szereg terminów, które funkcjonują w publicznym obiegu jako niepokalane i nienaruszalne świętości są po prostu atrapami mającymi zakryć przykrą prawdę, prawdę o rzeczywistych intencjach i działaniach polityków, i instytucji, a niekiedy i osób duchownych. I oczywiście czytelnicy tego bloga z pewnością sobie zdają sprawę z tego, że przeciętny absolwent polskiej szkoły (i nie tylko dzisiejszej, ale i przedwojennej, i komunistycznej także) został wytresowany w bezmyślnym oddawaniu czci takim postaciom i ideom, które, gdyby trochę poszperali i dowiedzieli się o nich prawdy (jest przecież dostępna), to odrzucili by je ze wstrętem.
 
Pierwsza fala modernizacyjna – to było tak zwane Oświecenie, która to nazwa przywleczona do polszczyzny z modnej ówcześnie Anglii ma oznaczać, że mroki ciemnoty zostały rozświetlone przez wzniosłe umysły Oświeconych, którzy tę polską ciemnotę skutecznie wykorzeniali, wykorzeniali, aż wykorzenili ze szczętem i państwo polskie.
 
Jednym z takich bałwanów, którym oddaje cześć przeciętny polski inteligent (a już szczególnie nauczyciel) jest szczytowy wykwit okresu polskiego oświecenia, czyli Komisja Edukacji Narodowej. Prawda, że ładnie się kojarzy? Przeciętny Polak nie ma złych skojarzeń, wręcz przeciwnie – zasłużona dla oświaty, reformy szkolnictwa, co tam jeszcze. Gdy przyjrzeć się bliżej, to widzimy coś, co jest dziwnie znajome, tak jakbyśmy patrzyli na dzisiejszą Polskę, dumną III RP – a tu masz – to jest I RP i ani rusz dalej.
 
Komisję Edukacji Narodowej powołano na sejmie rozbiorowym 1773. Równocześnie powołano Komisję Rozdawniczą Koronną (ładna nazwa swoją drogą;). Komisja Edukacji Narodowej miała zająć się organizacją szkolnictwa na terenie okrojonej Rzeczypospolitej, bo okazało się, że kasata zakonu Jezuitów zdruzgotała istniejący w Polsce dotychczas od wieków system szkolny. Sieć kolegiów jezuickich nagle przestała istnieć, tak jak i sami Jezuici. Wobec tego powołano KEN i przy okazji na tym ogniu upieczono dwie, a nawet trzy pieczenie: po pierwsze - wprowadzono nowy ustrój szkolny, scentralizowany i zależny od rządu (do tej pory królom i marszałkom było nic do tego czego obywatel uczy się w kolegium w Płocku czy Sandomierzu, próbowaliby się wtrącać!), po drugie – dla propagandy znaleziono uzasadnienie dla grabieży mienia pojezuickiego, a po trzecie – co niektórzy na tym obłowili się w sposób zupełnie niebywały.
 
Komisja Rozdawnicza Koronna miała za zadanie rozdać dobra pojezuicke (ruchomości i nieruchomości, w tym majątki ziemskie) w ręce prywatne, a nowi właściciele mieli pewną cześć dochodu z tych dóbr przeznaczać na Komisję Edukacji Narodowej. A przyznawanie dóbr pojezuickich odbywało się po uważaniu, czyli kto był blisko i miał dojście… Czy rozumiemy już ten mechanizm? Chyba tak, zwłaszcza, że mamy przed sobą i wokół siebie coraz bardziej nas otaczającą rzeczywistość III RP – ale nihil novi sub sole – wszystko już było. Mechanizmy korupcyjne są stare jak świat, a tym łatwiej udaje się je wprowadzić, jeżeli to najwyższe czynniki państwowe je wprowadzają. Bo któż był w obu tych komisjach, i Edukacji i Rozdawniczej?
 
Ano takie postaci, bynajmniej nie świetlane, które zapisały się w historii Polski jako zdrajcy, zaprzańcy i jurgieltnicy, na wieczność przeklęci w polskiej historii – marszałek Adam Poniński, marszałek wielki litewski Władysław Gurowski, hetman wielki koronny Franciszek Ksawery Branicki, biskup wileński Ignacy Jakub Massalski, wojewoda ruski Stanisław Szczęsny Potocki, hetman polny koronny Seweryn Rzewuski… Jednym słowem: Targowica. Ale i przed Targowicą poczynający sobie w sposób taki, że na miano szubrawców zasłużyli z naddatkiem. A równocześnie, jeśli spojrzeć w ich życiorysy – oświeceniowcy pełna gębą. Fizjokraci, popieracze sztuk i nauk, mecenasi, reformatorzy oświatowi….
 
Stopień nadużyć, korupcji, kradzieży, które miały miejsce w tamtym czasie, gdy uposażano Komisję Edukacji Narodowej, był taki, że nawet ówcześni, którzy do tej pory widzieli wiele, byli zgorszeni, a niektórzy z  członków Komisji musieli się usunąć w cień, bo już za jaskrawo widać było ich poczynania.
 
Obrazek znajomy, może nie aż tak bardzo jaskrawy, ale wielce uczący.
 
Druga fala modernizacji przyszła na Polskę wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej,  z doświadczeniem systemu mającego swe korzenie bezpośrednio w pre-totalitarnej ideologii, której symbolem jest „Emil” Russeau, gdzie zostały wyłożone zasady wychowania „nowego człowieka”.
 
Zamiana Polaka w człowieka systemu prawie by się udała, gdyby nie Duch Święty, który na wołanie Proroka rzeczywiście zszedł i odnowił oblicze ziemi. Solidarność wymazała wysiłki totalniaków przynajmniej na czas jakiś.
 
Trzecia fala modernizacji właśnie przepływa przez Polskę. Oświeceniowe szamaństwa, wiara w postęp i rozum etc. dalej jest obecna. Oczywiście nic dwa razy się nie powtarza w ten sam sposób, pomysły modernizacyjne w porównaniu z przeszłością wyglądają jak jakaś groteska (stąd na początku tego tekstu przywołany kabaret). Pomysł aby istotnym czynnikiem zmieniającym kraj były zawody sportowe organizowane przez międzynarodowe stowarzyszenie zawodowych macherów od reklamy sportowej jest zaiste godny uwagi, nie tylko z powodu jego absurdalności, lecz z powodu podobnego mechanizmu rwania kasy jaki widzieliśmy przy okazji KEN i Komisji Rozdawniczej. I chyba tylko dlatego powstał.
 
Tak samo jak w przypadku Euro 2012 jak i kasaty Jezuitów zadziałał czynnik zewnętrzny. Ale w jednym i drugim przypadku zarówno w XVIII wieku jak i dziś okazało się, że trafia się gratka nie lada - pojawiają się źródła pieniędzy, którymi można zarządzać dla „dobra publicznego”, a jak wiadomo powiedziane jest „wołu młócącemu pyska nie zawiążesz”.
 
Tak więc widzimy w czasach dzisiejszych ten sam mechanizm, który miał miejsce w czasach pierwszej fali modernizacyjnej – jest jakiś szczytny cel publiczny, mający zmodernizować Polskę, a równocześnie wychodzą na jaw rozmaite, nazwijmy to tak, niedociągnięcia, które powodują, że strumień pieniędzy na szczytny cel jest niezupełnie taki jak uprzednio planowano (tu wypada wstawić Seawolfowe tralalala :)
 
Zarówno w XVIII wieku jak i teraz zabrano się za edukację. Komisja Edukacji Narodowej wprowadziła scentralizowany system szkolny wymyślony w głowach urzędników, którymi kierowała ideologia oświeceniowa i „postępowa”. O ile w czasach KEN prawdopodobnie jednym z motywów (oprócz dobrych intencji) była chęć przepuszczenia przez swoje ręce dóbr pojezuickich, to dzisiaj motorem sprawczym jest prawdopodobnie chęć przepuszczenia pieniędzy na ekspertyzy, podręczniki, badania i tym podobne gadżety edukacyjne, przepuszczenia pieniędzy przez ręce lewicowo-liberalnego lobby oświatowego, które konsekwentnie od dwudziestu lat obsiadło instytucje oświatowe i wywiera na nie wpływ.
 
Wydawać by się mogło, że operacja oświatowa zakończy się sukcesem modernizatorów, gdyby nie nagle obudzeni zwykli Polacy, którzy sprzeciwiają się majstrowaniu przy szkolnictwie. I mam wrażenie, że skoro już w skali masowej zwrócono uwagę na to co się dzieje w szkolnictwie, to modernizatorzy na tej akcji polegną. Zaczyna narastać opór przeciwko temu co proponuje MEN i przypomina to trochę to co działo się w przed Sierpniem – a to przyspawano pociąg do szyn, a to gdzieś autobusy stanęły… Podobnie teraz – pełzające głodówki, coraz to nowe organizacje mające za cel pozytywną zmianę w edukacji, czyli przywrócenie szkół dzieciom i rodzicom.
 
I to jest klęska trzeciej fali. Narastający opór nie jest możliwy do zneutralizowania zwykłą propagandą, ponieważ kwestia szkolna dotyczy spraw zbyt bliskich każdemu obywatelowi, dotyczy losu dzieci, a ich rodzice są pierwszym pokoleniem, którego prawie całe życie przypadło w czasach niepodległej Polski. I są to ludzie ambitni, łapczywi na życie, bez kompleksów, nie bojący się urzędników. I ci ludzie, dzisiejsi 35 latkowie po prostu nie odpuszczą.
 
Trzecia fala modernizacji jest trupem. A teraz odbywa się zawzięte pudrowanie, żeby jak najdłużej się nie wydało.
 
 
----
 
Jak zwykle zapraszam do subskrypcji mojego newslettera. Info o nowościach, filmach i tekstach

www.szczurbiurowy.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka