Habent sua fata piosenki, habent sua fata twórcy.
Jacek Kaczmarski zmarł 10 kwietnia 2004 roku.
Sześć lat potem, 10 kwietnia roku 2010, zginął w Smoleńsku prezydent Lech Kaczyński i towarzyszących Mu 95 osób.
Po kolejnych dwu latach, znów 10 kwietnia, tylko roku 2012, na Krakowskim Przedmieściu Jacek Kaczmarski zaśpiewał dla Lecha Kaczyńskiego.
Jego głos słychać w internetowej transmisji Marszu Pamięci (podejrzewam, że podłożony wtórnie, bo na żywo podczas demonstracji śpiewało tę pieśń inne grono wykonawców – przez głośniki).
Znając naszego Wieszcza i Barda Kaczmarskiego można podejrzewać, że za życia nie zechciałby pewnie zaśpiewać Lechowi Kaczyńskiemu.
Ale kto wie.
Nie swoją bowiem pieśń wykonał – tylko piesń konfederatów barskich. Tak naprawdę zaś pieśń Juliusza Słowackiego: „Nigdy z królami nie będziem w aliansach”, z muzyką Andrzeja Kurylewicza. Tę, która była jednym z nieoficjalnych hymnów solidarnościowej opozycji lat ’80.
Słowacki sparafrazował prawdziwą pieśń konfederatów: „Stawam na placu z Boga ordynansu…”. Tę pieśń, która głosi: „Krzyż mi jest tarczą, a zbawienie łupem”. To owoc tradycji sarmackiej urodzonej pod piórem sarmackiego wieszcza, Wespazjana Kochowskiego, który pisał: „Krzyż jest zbroją, Polsko, Twoją”.
Jacek Kaczmarski nagrał pieśń konfederatów w konkretnej sytuacji – w jakimś sensie jako polski lewicowiec, demonstrujący chęć zawarcia ugody z polską prawicą. Płyta, odtworzona podczas obchodów drugiej rocznicy smoleńskiego zamachu, jest bowiem rejestracją koncertu „Dwie Sarmacje” z roku 1994, kiedy to Kaczmarski wystąpił w dialogu z Jackiem Kowalskim (salonowym „Korabitą”). Był to swoisty pojedynek na piosenki i idee: za i przeciw Sarmacji, za i przeciw tradycji. Kowalski wysławiał i bronił, Kaczmarski obnażał i lżył. Ale na zakończenie obaj przeciwnicy oraz obecna na koncercie publiczność wykonali solidarnie, jednogłośnie - właśnie „Pieśń Konfederatów” Słowackiego.
Teraz to nagranie odtworzono trzykrotnie podczas transmisji obchodów drugiej rocznicy smoleńskiej tragedii.
Habent sua fata piosenki.
Komentarze