Dojechałem na Koszykową parę minut po 21, słuchając w samochodzie wyników exit polls. Jankesobus z daleka mrugał światłami awaryjnymi, a dookoła kręcili się ludzie z laptopami w rękach, więc już było jasne że to tu.
W środku na kanapach wzdłuż burt tego dziwoląga motoryzacyjnego siedziało urozmaicone towarzystwo, zaangażowane w techniczną obsługę przedsięwzięcia, kilka znajomych twarzy, Amelka Łukasiak machnęła mi ręką, ale widać było, że pogadać nie da rady, bo jak zwykle w biznesie medialnym - jak coś idzie "w linię" mówiąc językiem PAPowskim, albo "on air" telewizyjnym - to nic nie jest ważne, tylko to, żeby poszło.
W środku hummera siedział Igor w kolorowej poświacie rozsiewanej przez jakiś halogenowe kręciołki, wyglądało to mocno sajkodelik, ale widać, że facet trzymał sie mocno. Poczekałem chwilę i zaprosili mnie do środka i odpytali na okoliczność. Coś się powymądrzałem i koniec całego królestwa.
A teraz na poważnie.
Odpalenie na S24 razem z Poplerem transmisji TV na żywo w momencie ogłoszenia wyników wyborów jest według mnie zmianą jakościową w polskich mediach. Mam niejakie doświadczenie w organizacji i zarządzaniem technikaliami w mediach i muszę powiedzieć, że: "panowie oficerowie, czapki z głów!!!" - to, że sie to udało to jest po pierwsze sukces bardzo wymierny prestiżowo, a po drugie - dowodzi, że S24 jest juz przedsięwzięciem dojrzałym organizacyjnie i - co nie mniej ważne - technicznie, to znaczy że posiada zasoby, lub dostep do zasobów, pozwalajcy na przeprowadzenie projektów, które do tej pory mogły robić tylko telewizje. Oczywiście jakość obrazka, niektóre fragmenty transmisji miały swoje wady, ale pierwsze koty za płoty - technologia idzie do przodu, niedługo pojawią się nowe metody transmisji i kompresji, które pozwola na lepszą jakość, organizacja transmisji będzie bardziej odpowiadała standardom, do których przyzwyczaiły telewizje.
Nie mniej ważną sprawą jest zaimplementowanie interfejsu Poplera w oknie edycyjnym S24. Oznacza to, że właśnie zerwaliśmy się ze smyczy ewentualnej cenzurze. Żeby to zatrzymać ewentualni cenzorzy musieliby wyłączyć internet, a przynajmniej kontrolować transmisje do serwerów S24 i Poplera. To jest możliwe, ale na krótką metę. Tak jak z każdym totalitaryzmem - bagnetem można zabić, ale nie na nim siedzieć. Żeby powstrzymać rozwój obywatelskich kanałów telewizyjnych władza cenzurująca musiałaby skrajnie zaostrzyć przepisy, wchodząc w konflikt z regulacjami unijnymi.
Reasumując - mamy nowa jakość, i tylko od nas zależy jak ją wykorzystamy, Następuje rozproszenie produkcji informacji, zejście w dół z produkcją telewizyjną. Przełamanie monopolu informacyjnego mainstreamu jest mozliwe.
Kamery w dłoń i do dzieła!
Komentarze